Czerwone oko nad Mysłowicami

Wschód słońca widziany z kopalni Mysłowice. Czekałem wtedy na wracający skład z parowozami do Chabówki, który przejechał pod kopalnią po 1,5h czekania. A i tak go praktycznie przegapiłem. Nie miałem jak sprawdzić o ile rozjechali się z planowaną godziną przejazdu przez Mysłowice, więc nie pozostało mi nic innego jak cierpliwie czekać. Kierując się już do zejścia na dół, zobaczyłem ich że jadą. Chwilowo myślałem, że to jakiś towarowy, ale jednak nie - to byli oni! Błyskawicznie wygrzebałem z zamkniętej już torby aparat i podbiegłem w losowe miejsce by móc ich w ogóle sfotografować (dwie minuty wcześniej jeszcze siedziałem w dobrym punkcie widokowym by zrobić odpowiednie ujęcie jadącego pociągu). Aparat ledwo udało mi się wyjąć (oczywiście, że torba nie chciała współpracować gdy ją otwierałem), zrobiłem na szybko zdjęcia by mieć jakiekolwiek i.... nie są to nawet "jakiekolwiek" zdjęcia. Nieostre, bo wyjmując aparat w pośpiechu  przesunąłem wajchę na obiektywie z auto na manual i tego nie zauważyłem. Widok też fatalny - jakieś drzewo i część zabudowy kopalni skutecznie psuły już to i tak beznadziejne zdjęcie. Cóż, przynajmniej inne zdjęcia wtedy udało mi się zrobić i pokontemplować podczas wschodu słońca w dźwiękach budzącego się ze snu miasta.
A może to miasto przestało się już wybudzać?